• 01.jpg
  • 02.jpg
  • 03.jpg
  • 04.jpg
  • 05.jpg
  • 06.jpg
  • 07.jpg
  • 08.jpg
  • 09.jpg
  • 10.jpg
  • 11.jpg
  • 12.jpg
  • 13.jpg
  • 14.jpg
  • 15.jpg
  • 16.jpg
  • 17.jpg
  • 18.jpg
  • 19.jpg
  • 20.jpg
  • 21.jpg
  • 22.jpg
  • 23.jpg
  • 24.jpg
  • 25.jpg
  • 26.jpg

Robert Korzeniowski: Niech akcja "Polska Biega" będzie impulsem do aktywności

Robert Korzeniowski: Niech akcja „Polska Biega” będzie impulsem do aktywności


Sztafeta akcji „Polska Biega” z Robertem Korzeniowskim na czele dobiegła dziś do Ostrowca Św. Czterokrotny Mistrz Olimpijski, pomysłodawca akcji, opowiedział o jej początkach, idei i marzeniach z nią związanych. Wziął również udział w ceremonii dekoracji zwycięzców imprezy towarzyszącej, zorganizowanej przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Ostrowcu Św. - „Bieg Wiosny dla Maluchów”.



- Jak powstała akcja „Polska Biega”?
- Z zazdrością patrzyłem na wielkie imprezy biegowe na świecie. Przypominałem sobie jak bardzo często w parkach, czy to amerykańskich, francuskich, miałem kłopoty by zmieścić się tam z moim treningiem wyczynowym, ponieważ tylu biegaczy amatorów biegało tam w weekendy lub po prostu o poranku. Patrzyłem na puste polskie parki, jak nieśmiało gdzieś tam przemykają się ludzie. Pomyślałem, że warto coś z tym zrobić, wykorzystać potencjał jaki mają moje medale olimpijskie i moje doświadczenie. Zebrać ludzie, którzy myślą podobnie jak ja i zachęcić innych do działania. Ta akcja nie jest niczym innym jak wielką akcją społeczną. Nie byłbym w stanie zorganizować pięciuset biegów w całym kraju, ale rzuciliśmy hasło i samorządowcy podejmują inicjatywę. Okazuje się, że wielu takich mistrzów, niekoniecznie mistrzów sportowych, ale mistrzów organizacji, działania, jest w tych gminach i to się udaje. Ta akcja to rodzaj takiego mojego sportowego testamentu, który przekazuje społeczeństwu. Uważam, że 20 lat mojej kariery sportowej nie miałoby sensu, gdyby nie udało się przekazać czegoś więcej niż historii związanej z medalami.

- Jak się Pan czuje w nowej roli?
- Bieganie nie jest aż tak dalekie od chodu sportowego. Owszem przez pierwsze dwa lata musiałem się uczyć biegać, bo nie ukrywam, że kiedyś nawet pół godzinne bieganie było dla mnie dużym obciążeniem. W treningu w ogóle nie stosowałem biegu, bo go stosować nie mogłem. W tej chwili wolno mi wszystko. Mogę biegać, jeździć na nartach, grać w squasha, jeździć na rowerze – robić to na co mam ochotę. Podchodzę teraz do sportu bardzo entuzjastycznie, nie mam jakiś wydumanych treningów, bo to już mam za sobą. Mam wokół siebie ludzi, których zarażam swoim entuzjazmem. Oni biegają w maratonach, porównują swoje rekordy życiowe. Moim celem już to nie jest, bo już się spełniłem sportowo, ale jeśli ktoś przy mnie może się spełnić, to mi to odpowiada.



- Kiedy doczekamy się kolejnego Roberta Korzeniowskiego polskiej lekkiej atletyki? Co trzeba spełnić, by odnosić takie sukcesy?
- Podobno jesteśmy unikalni, więc nie liczyłbym, że pojawi się Robert Korzeniowski Bis. Mamy Pawła Korzeniowskiego w pływaniu, ale jak widać on też nie spełnia tych samych oczekiwań jakie stawiano choćby przed Otylią Jędrzejczak. Nie ma takiej pełnej powtarzalności. Uważam, że jest nieźle, bo zawodnicy z chodu sportowego kwalifikują się do finału olimpijskiego. Rafał Fedaczyński był przecież ósmy w Pekinie na 50km. Niewiele dyscyplin ma tego typu następstwa po latach. Uważam, że jest bardzo wiele do zrobienia. Mój przyjaciel Ilja Markow,- Rosjanin, który był mistrzem świata i wicemistrzem olimpijskim - został szefem kadry. Wiele sobie po tym obiecuję. Niedługo będzie impreza „Na Rynek marsz”, gdzie jej ranga jest wciąż wyższa niż poziom polskich chodziarzy. Przyjeżdżają mistrzowie olimpijscy z Rosji, z Włoch. Robimy bardzo wiele w tym kierunku.

- Jakie są dalsze plany biegu „Polska Biega”?
- Wszyscy mamy już za sobą trzy etapy biegu i wszyscy mamy jeszcze trzy etapy przed sobą, więc jesteśmy już w połowie drogi. Ja biegnę teraz na Podkarpacie, a więc w moje rodzinne strony. Później będzie etap jarosławski, a z Jarosławia już mamy taki „żabi skok” do Przemyśla, gdzie będziemy finiszować. Wszystkie sztafety ukończą bieg w miastach docelowych. My kończymy bieg w Przemyślu, gdzie spotkamy się z Ukraińcami, druga grupa spotka się w Cieszynie z Czechami, trzecia w Słubicach z Niemcami, a czwarta w Suwałkach z Litwinami. To takie umiędzynarodowienie tej akcji. Na przedostatnim etapie, czyli w sobotę będą nam już towarzyszyć biegi weekendowe „Polska Biega” w całej Polsce, natomiast w niedzielę podczas finału postaramy się by wszystkie sztafety dobiegły do miast docelowych dokładnie o godzinie 13. Na razie jeśli chodzi o punktualność jesteśmy dosyć nieźli, jest to wszystko dokładnie wyliczone i staramy się tego pilnować. Praca policji i strażaków po drodze jest kluczowa, bez nich nie byłoby to pewnie możliwe. Wszyscy mamy już tysiące nowych przyjaciół i z tymi nowymi przyjaciółmi chcemy właśnie finiszować w niedzielę.

- Czego możemy życzyć Robertowi Korzeniowskiemu, pomysłodawcy akcji „Polska Biega”?
- Niech ta „Polska Biega” będzie taką akcją, która przybierze formę kuli śnieżnej. Przede wszystkim niech nie będzie akcją samą w sobie, tylko impulsem do aktywności. Ja wierzę, bo powoli nam się to udaje. Jeżeli Polacy będą umieli korzystać z obiektów jakie mamy, to znaczy, że jesteśmy społeczeństwem dojrzałym do kultury fizycznej.