Jan Wiederek
(1949-2021)
Jan Wiederek (ur. 08.03.1949 w Ostrowcu Świętokrzyskim - zm. 25.01.2021 w Warszawie). Pływak KSZO Ostrowiec (1959-1966) i AZS AWF (1966-1971), waterpolista KSZO (1961-1966) i Legii Warszawa (1969-1974), zdobywca 11 medali mistrzostw Polski w pływaniu (0-2-3 na pływalni 50 m i 1-3-2 na pływalni 25 m).
Uczył się pływać i później trenował w KSZO pod okiem trenera Włodzimierza Majewskiego, a jego szkoleniem waterpolowym zajmował się trener Cezary Suchodolski. W 1966 roku został powołany do pierwszej w Polsce pływackiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego na warszawskich Bielanach i po jej ukończeniu podjął studia w stołecznej AWF. Był w tych latach zawodnikiem AZS AWF i podopiecznym trenera Edmunda Bartkowiaka. Pod koniec studiów, które ukończył w 1971 roku, za namową kolegi z bielańskiej szkółki Edwarda Grzegorza Samoraja rozpoczął treningi piłki wodnej w Legii (trener Aleksander Czuperski). Leworęczny zawodnik bardzo szybko wkomponował się w skład drużyny i zdobył z nią wicemistrzostwo Polski (1971), a wcześniej brązowy medal (1970). Wystąpił też z Legią w Spartakiadzie Armii Zaprzyjaźnionych w Leningradzie (obecnie Sankt Petersburg). W 1974 zakończył karierę i podjął pracę w Polskim Związku Pływackim, przygotowując u boku Aleksandra Czuperskiego reprezentację Polski w piłce wodnej m.in. na mistrzostwa Europy w Wiedniu 1974 (13 miejsce).
W PZP dał się poznać jako sprawny manager i świetny organizator toteż został oddelegowany do Raciborza, aby pomóc stworzyć tamtejszy SMS jako miejsce szkolenia najlepszych pływaków w kraju. Żeby mieć udział w tym ambitnym projekcie postanowił zostać w Raciborzu na dłużej pracując jako trener w pływackiej SMS (1978-1986). Do Warszawy powrócił w 1986 i został pracownikiem Katedry Pływania w AWF, trenując jednocześnie pływaków AZS AWF (1986-1996). W 1995 roku został trenerem reprezentacji olimpijskiej w pływaniu i kierował nią m.in. na igrzyskach w Atlancie w 1996 r. W latach 1996-2018 był trenerem kadry, kierownikiem szkolenia PZP, działał społecznie w PKOl i AZS, a także interesująco i fachowo komentował największe imprezy pływackie w telewizji, wraz z red. Przemysławem Babiarzem. W 2017 r. został przewodniczącym Komitetu Technicznego Piłki Wodnej w Polskim Związku Pływackim, a w 2020 r. zrezygnował z powodu podjęcia ostatniej już swojej działalności zawodowej - wychowawcy w internacie nowopowstałej szkoły średniej WOLI – Wojskowego Ogólnokształcącego Liceum Informatycznego. Oprócz pracy wychowawczej z młodzieżą podjął się również doskonalenia ich umiejętności pływackich. Dla upamiętnienia Jego imienia co roku organizowane są zawody sportowe dla uczniów szkół licealnych.
Miał talent muzyczny. Już w wieku szkolnym koncertował na festynach miejskich na Rynku w Ostrowcu Świętokrzyskim, grając na akordeonie. W czasie studiów i później grał na gitarze w zespole rockowym. W 2004 r. został Honorowym Członkiem PZP, a w 2009 roku został odznaczony przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Wspomnienia o Janie Wiederku
Sławomir Kuczko
Mistrz Europy (Budapeszt 2006, 200 m stylem klasycznym)
Z trenerem Janem Wiederkiem miałem okazję współpracować podczas obozu zagranicznego na Florydzie. Na początku do tej współpracy podchodziłem bardzo sceptycznie, gdyż znałem go jako szefa działu wyszkolenia PZP, ale po kilku treningach zmieniłem zdanie.
Z pana siedzącego za biurkiem trener Wiederek z każdym treningiem bardziej się rozkręcał. Potrafił mnie zaskoczyć zadaniami, które z pozoru były bardzo łatwe, ale jak przychodziło do ich realizacji, to już nie było tak prosto, przez to nasze relacje na tym obozie przechodziły próbę czasu. Kto kogo pierwszy złamie, lub kto pierwszy się podda.
W gwoli ścisłości dodam tylko, że nie byłem zawodnikiem, który pozwolił sobie „wejść na głowę". Więc łatwo się domyśleć, że każdy nasz wspólny trening, dla kogoś stojącego z boku, wyglądał jak dwugodzinna kłótnia.
Trwało to jakiś czas, aż któregoś dnia usiedliśmy i porozmawialiśmy sobie zaczynając od tego, po co tu każdy z nas jest, jakie są jego role i zadania. Oczywiście nie było tak, że nagle przestaliśmy sobie „dokuczać", ale miało to zupełnie inny charakter.
Po jakimś czasie nasze wspólne zaczepki przestały mieć dla nas jakiekolwiek znaczenie i każdy robił już swoje zadnie.
Fot. swimmingchallenge
Paweł Słomiński
Dlugoletni zawodnik, trener i przyjaciel
„Życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiadomo, co ci się trafi". Byłem szczęściarzem, bo los postawił na mojej drodze Janka. Najpierw trenera, później kolegę z pracy, wreszcie przyjaciela. Człowieka, z którym przez prawie 40 lat spotykałem się, bywało że nawet codziennie. Z którym dyskutowałem o ukochanym pływaniu i ... życiu. Z którym cieszyłem się ze wspólnych sukcesów, martwiłem porażkami. Z którym kłóciłem się, obrażałem, godziłem i ... uczyłem. Sportu i życia. Miłości do Rodziny, szacunku do ludzi, optymizmu i wiary, że przed nami jeszcze lepsze, piękniejsze dni. Lepszych razem już nie przeżyjemy... pustki nic nie wypełni, pięknych wspomnień nic i nikt mi nie zabierze. Bo w życiu najważniejszy jest człowiek i pamięć po nim. Zegnaj Janku, jeszcze się spotkamy...
Piotr Wawrzynkiewicz
Długoletni zawodnik i współpracownik Jana Wiederka
Pierwszy raz spotkałem się z Jankiem Wiederkiem w SMS Racibórz w 1982r. Trener wrzucił mnie sprintera na 3 treningi dziennie po 6 km każdy. Tego samego dnia wróciłem do mojego klubu w Poznaniu. Po 3. latach spotkaliśmy się na Mistrzostwach Polski w Oświęcimiu, gdzie wygrałem z jego zawodnikiem na 100 stylem dowolnym, Andrzejem Rolą - nie mógł uwierzyć.
Od 1986 r. na AWF w Warszawie została reaktywowana sekcja pływania i po kilku tygodniach chciałem zrezygnować z pływania, bo ponownie trening był typowy dla długodystansowców. Trudne czasy dla sprintu !!! Janek stwierdził, że drugi raz mu nie ucieknę i razem uczyliśmy się jak ułożyć trening dla sprinterów. Od tego momentu zacząłem wygrywać i bić Rekordy Polski na 50 stylem dowolnym, będąc przez kolejne 5 lat w Kadrze Narodowej.
Posiadał bardzo dobry warsztat trenerski, ale potrafił sięgać po nowsze, inne metody treningowe. Trener Janek Wiederek, dla zawodników „DŻANEK", chciał być na bieżąco i od nas uczył się nowinek technicznych.
Kiedyś wyciągnął kliszę z aparatu fotograficznego i spytał się „dlaczego tutaj nic nie widać?". Było dużo śmiechu jak tłumaczył, że on tą kliszę długo nie trzymał poza aparatem. Książkę by można napisać o tych czasach. Było ciężko, ale wesoło z „Dżankiem".
Traktował mnie i Roberta Mikułę jak taką swoją prawą rękę. Jak coś się działo to przychodził do nas i razem rozwiązywaliśmy problemy.